Pages

Apart Natural- trzecia odsłona

Dziś juz krótko, bo w zasadzie nie mam zbyt wiele do dodania:-)
Pisałam Wam już o mydłach i żelach pod prysznic, wisienką na torcie są płyny do kapieli.
Jako szczęśliwa posiadaczka wanny, uwielbiam się w niej wylegiwać, wlewając pod strumień płynącej wody wszystko co możliwe. Wlewałam i płyny Apart Natural- znów we wszystkich czterech wersjach.



Płyny do kąpieli wlane do wanny nie zabarwiają wody, ale tworzą ładną gęstą pianę, która nie opada. Kąpiel jest prawdziwą przyjemnością:) Wystarczy troszkę, żeby mieć wannę pełną piany, w związku z czym płyn starczy na długo, zwłaszcza, że jest w ogromnej butli- 750ml. 
Jeśli chodzi o działanie- nie podrażnia. Czy przesusza? Długie kąpiele zawsze wysuszają skórę, dlatego ja obowiązkowo smaruję ją potem balsamem. O walorach pielęgnacyjnych ciężko się wypowiedzieć- wg mnie płyny dbają o skórę, nie robiąc jej krzywdy, czy robią coś więcej- nie wiem.
Zapachy- jak w całej serii cudowne! I znów moimi faworytami są jedwab i noni oraz figa i irys:) Zapach unosi się w całej łazience i długo pozostaje na skórze.









Podsumowując:
Cóż moge powiedzieć- to były bardzo udane testy. Produkty spełniły moje oczekiwania, bardzo przyjemnie mi się ich używa i szczerze polecam każdemu. Dobry produkt za dobrą cenę:)

Apart Natural- wyniki konkursu.

Szybciutko, bez zbędnych ceregieli:)

Zestawy kosmetyków Apart Natural, składające się z płynu do kąpieli, żelu pod prysznic oraz mydła w płynie otrzymują:

agnieszkazg

Panna Dominika

Soins et Beaute

YoAnka

Mitsukki

Zwyciężczyniom gratuluję i proszę o podanie swoich adresów na maila widocznego po prawej stronie.
Na adresy czekam do piątku.

Na fali testów- żele pod prysznic Apart Natural.

Testów ciąg dalszy- tym razem żele pod prysznic Apart Natural z linii preBIOtic, o której pisałam szerzej w poprzednim poście.
Przez ostatnie dni używam na zmianę wszystkich 4 i myślę, że już mogę coś o nich powiedzieć.


Testuję 4 wersje zapachowe: figa i irys, algi i goji, jedwab i noni oraz oliwka i buriti. W poprzednim poście padły pytania co to noni:)

Noni- morwa indyjska .Lecznicze właściwości noni znane były już od pradawnych czasów, dlatego też mawia się o tej roślinie "aspiryna starożytności". Roślina przetwarzana jest w całości – liście, łodygi, korzenie, jednak szczególnie popularny stał się obecnie sok z jej owoców sprzedawany również w aptekach. Sok z owoców tej rośliny wspomaga procesy lecznicze. Owoc ten posiada na dzień dzisiejszy 100 składników opisanych przez lekarzy jako pomocne w różnych schorzeniach. Ma między innymi działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne.

Buriti-palma Buriti jest często nazywana "drzewem życia" ze względu na to, że wszystkie elementy rośliny są uważane za pożyteczne i od stuleci wykorzystywane przez mieszkańców dorzecza Amazonki. Owoc Buriti jest używany do produkcji soków, drinków oraz jako dodatek do potraw. Ze względu na wysoką zawartość beta-karotenu, olej z owocu Buriti ma zastosowanie w kosmetyce. Działa odżywczo i witalizująco na skórę oraz chroni ją przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. 

Goji-ogromna ilość wartości odżywczych o dużym natężeniu powoduje, że owoce goji mają szeroki wpływ na funkcjonowanie organizmu.Owoce goji opóźniają procesy starzenia, co niewątpliwie prowadzi do długowieczności. W medycynie chińskiej są stosowane jako lek przy chorobach serca, nerek, płuc oraz przy dolegliwościach reumatycznych. Niezwykła mieszanka cennych składników w jagodach jest także świetnym środkiem zaradczym na wszelkiego typu alergie i wysypki skórne. Nie dość tego poprawia nastrój, likwiduje zmęczenie i usprawnia pamięć. Poza tym „czerwone diamenty” znane są także ze swoich właściwości antybakteryjnych i przeciwgrzybicznych.


 Przede wszystkim opakowania żeli bardzo cieszą oko- wpisują się w obecne trendy, są kolorowe, pastelowe, śliczne:) Żel ma pojemność 400ml, także całkiem sporo w porównaniu do standardowych opakowań. Ma podobną konsystencje co mydło, w moim odczuciu odrobinkę bardziej gęstą.
Buteleczka jest wygodna, nie wyślizguje się z ręki pod prysznicem.
Sam żel jest bardzo kremowy, treściwy. Niewielka ilość jest potrzebna by umyć całe ciało, ładnie się pieni, ale nie za mocno. Jest hipoalergiczny, nie spowodował u mnie ani u mojej mamy alergiczki żadnych podrażnień czy przesuszeń.
Ciężko mi coś napisać o jego działaniu- ja nie wymagam od żelu pielęgnacji- zbyt krótki kontakt ma ze skórą. Żel ma dobrze myć- ten całkowicie spełnia swoje zadanie. A jego użytkowanie jest bardzo przyjemne- ze względu na zapach. Jest mocny i nie znika ze skóry.
Najbardziej przypadła mi do gustu wersja różowa i fioletowa- pachną jak najprawdziwsze perfumy i chętnie bym się w takie psikadło zaopatrzyła. Serio, musicie to sprawdzić:)

Składy są prawie identyczne:





P.S: Nie wiem co się stało z moim aparatem lub moją umiejętnością robienia zdjęc, że wychodzą takie ziarniste i nieostre. Bardzo za to przepraszam i obiecuję nad tym popracować.

Apart Natural- mydła w płynie.

Na pierwszy rzut do testów poszły mydła w płynie Apart Natural. Stoją sobie w łazience i myję nimi ręce na zmianę:-)
Testuję trzy wersje zapachowe: alg i goji, jedwabiu i noni, oraz oliwki i buriti.


O co chodzi z linią preBIOtic?
Prebiotyki zastosowane w produktach marki APART preBIOtic  stymulują wzrost naturalnej mikroflory bakteryjnej, korzystnej dla skóry człowieka.
Bakterie na skórze może podzielić na dwie podstawowe grupy: szkodliwe (patogenne) i korzystne (probiotyczne).
Mikroorganizmy patogenne powodują zaburzenia funkcjonowania skóry (trądzik, nieprzyjemny zapach, podrażnienia, swędzenie, wypryski) czy wręcz wywołują poważne choroby.
Probiotyczne tworzą na skórze korzystną mikroflorę, która wzmacnia zdolność do obrony przed m.in. detergentami, alergenami, oraz czynnikami środowiskowymi, które mogą zakłócić funkcjonowanie naskórka i powodować jego obrzęk, suchość, pękanie, a także zwiększoną wrażliwość. Ponadto pomagają zatrzymać wilgoć, opóźniają starzenie się skóry (pobudzają enzymy zwalczające wolne rodniki) oraz pobudzają skórę do odnowy.
Mycie skóry oraz czynniki środowiskowe przyczyniają się do likwidacji flory bakteryjnej. Prebiotyki to naturalne substancje stymulujące rozwój korzystnej dla człowieka flory bakteryjnej, która nie dopuszcza do rozwoju szczepów patogennych.

Brzmi super, zwłaszcza dla skór wymagających prawda?

Teraz o samych mydełkach. Na początek- bardzo cieszą oko:-) Dostałam je w opakowaniach uzupełniających, ale są cudnie kolorowe. Opakowanie ma 400ml. Wydobywanie z niego mydła nie jest zbyt wygodne, dlatego zdecydowanie polecam kupić wersję z pompką, o ile nie mamy w domu pustej.
Oceniam wszystkie wersje, gdyż wg mnie nie różnią się one niczym poza zapachem, ale o tym za chwilę. 
Mydło ma kremową konsystencję, jest dość gęste, ale niewielka ilość wystarczy, by umyć wybraną część ciała:-) Do tego ładnie się pieni, tak jakby ślizga się po skórze i łatwo spłukuje. Nie ma problemu, żeby domyć nawet bardzo brudne ręce. Po zastosowaniu skóra jest miękka, nie wysuszona, chociaż bardzo przesuszona skóra moim zdaniem i tak będzie potrzebowała po myciu jakiegoś nawilżacza. Kosmetyki nadają się do wrażliwej skóry, są hipoalergiczne.


Zapach....jest przecudny! Mogłabym je kupić dla samego zapachu:) Najbardziej przypadł mi do gustu zapach jedwab i noni, bo jest słodki, a ja lubię słodkości. Pozostałe dwa są bardziej świeże. Po myciu pachnie nimi cała łazienka, a zapach zostaje naprawdę na długo. 
Nie jest to może hit nad hitami, ale całkiem sympatyczne mydełko i myślę, że jak mi się skończy, to kupię jeszcze nie raz:-) 

Poszczególne składy niewiele się różnią między sobą, ale wklejam wszystkie dla ciekawskich:

algi i goji

oliwka i buriti

jedwab i noni


Apart Natural- konkurs!

Tak jak zapowiadałam, mam dla Was konkurs:-) Obiecałam się podzielić tym co dostałam od firmy Apart Natural i tak też robię. 
Co jest do zgarnięcia? Aż 5 zestawów kosmetyków, każdy składający się z :
  • płynu do kąpieli
  • żelu pod prysznic
  • mydła w płynie


Dobór poszczególnych kosmetyków będzie niespodzianką:-) 

Co trzeba zrobić?



Koniec Kissboxa.

Wczoraj otrzymałam maila od zespołu Kissboxa, że z przykrościa zawiadamiają o końcu działalności. Osobom, które zamówiły subskrypcje (w tym mnie) zostana podobno pieniądze zwrócone.
Uważam, że Zespół Kissboxa podjął najlepszą decyzję z mozliwych- ewidentnie nie udźwigneli i n ie poradzili sobie z zdaniem. Ja w sumie nie żałuję, ponieważ KissBox dla mnie był kompletna porazką.

Pozostaje przy GlossyBoxie:-)

Sanoflore- Regenerujący miód odżywczy.

Na początku roku szukałam czegoś odżywczego, dla mojej wymęczonej różnymi kuracjami skóry. Chciałam kupić mój ulubiony Reve de Miel Nuxe, ale nie miałam ok 100zł na ten krem, postanowiłam więc wypróbować miodowy krem Sanoflore. Zapłaciłam za niego ok 50zł.


Obietnice producenta:
Już po pierwszej aplikacji skóra zostaje w sposób naturalny wypełniona korzystnym działaniem odżywczego miodu. Czystek, krzew śródziemnomorski, ma wyjątkową zdolność regeneracji i rozpowszechniania się na terenach zniszczonych przez płomienie.
Uzyskany z samego serca tej unikalnej rośliny, olejek eteryczny z Czystka Bio zapewnia wyjątkowe właściwości regenerujące i odbudowujące skórę suchą i uszkodzoną. Wzbogacony w Miód Lipowy Bio balsam ten łagodzi i zapewnia skórze uczucie komfortu w bardzo delikatny sposób. Bogata konsystencja wchłania się w skórę pozostawiając na niej uczucie elastyczności i ekstremalnej miękkości. Jego zapach jest subtelnie kwiatowy i miodowy, tworząc smugę delikatnych, aromatycznych nut co sprawia, że miód odżywczy zapewnia niezwykłą przyjemność dla zmysłów.

Skład:
 Lippia Citriodora Water / Lippia Citriodora Leaf Water*, Dicaprylyl Ether, Citrus Aurantium Amara Flower, Water / Bitter Orange Flower Water*, Glycerin, Simmondsia, Chinensis Oil / Jojoba Seed Oil*, Butyrospermum Parkii, Butter / Shea Butter*, Alcohol*, Behenyl Alcohol, C12-16, Alcohols, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Glyceryl Stearate Citrate, Mel / Honey*, Behenyl Behenate, Palmitic Acid, Hydrogenated Lecithin, Benzyl Alcohol, Lavandula Hybrida Flower Water*, Cera Carnauba / Carnauba Wax*, Parfum / Fragrance, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Citric Acid, Dehydroacetic Acid, Sodium Phytate, Arginine Pca, Helianthus Annuus Seed Oil / Sunflower Seed Oil*, Tocopherol, Linalool, Ceramide 3, Limonene, Rosmarinus Officinalis Extract / Rosemary Leaf Extract*, Citral, Farnesol, Coumarin, Geraniol, Cistus Ladaniferus Oil / Cistus Ladaniferus Oil*, Arginine
Arachidyl Alcohol, Aqua / Water, Stearyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil / Sunflower Seed Oil, Alcohol

(za wizaż.pl)



Co ja sądzę:
Krem zamknięty jest w ciężkim, szklanym słoiczku, co bardzo mi się podoba. Ma bardzo gęstą konsystencje- mimo to łatwo się rozsmarowuje, zamieniając się na twarzy w takie jakby masełko pod wpływem ciepła palców. Dzięki  temu jest wydajny, nie dużo trzeba, by wysmarować całą twarz. Wchłania się dość szybko, zostawia jednak na twarzy leciutką, tłustą warstewkę. Dodatkowo- strasznie się roluje- wystarczy przetrzeć palcem po twarzy, żeby krem zwinął się w ruloniki. TO z kolei bardzo mi się nie podoba. Krem absolutnie nie nadaje się na dzień- jest zbyt ciężki oraz oczywiście ze względu na to rolowanie- nie wygląda buzia po nim zbyt estetycznie. 
Zapach- mocno miodowy z domieszką ziół, dla mnie na początku ciężki do zniesienia, później nieco się przyzwyczaiłam. 

Efekt? Rano skóra wyglądała na wypoczętą i odżywioną. Nie wygładził drobnych zmarszczek, które powstają po całym dniu z przesuszenia skóry. Przy dłuższym używaniu mam wrażenie, że nawilża jedynie powierzchownie i nie dociera do głębszych warstw skóry. Plus, że nie podrażnia. Mnie jednak nie zachwycił jakoś specjalnie, zużyłam pół słoiczka i oddałam mamie. Zdecydowanie wolę miodowy Nuxe:)

Nowa współpraca i zapowiedź konkursu

Nawiązałam w ostatnim czasie nową współpracę z marką Apart Natural. Zaproponowano mi przetestowanie nowej linii kosmetyków z prebiotykami, polecanych do pielęgnacji w szczególności skóry wrażliwej i wymagającej - preBIOtic z naturalnymi, podwójnymi ekstraktami w każdym rodzaju: figi i irysu, alg i goji, jedwabiu i noni, migdału i kokosu oraz oliwki i buriti.

Przyznam się, że znam produkty tej firmy, widywałam w drogerii, ale jakoś nigdy nie miałam okazji wypróbować, dlatego z przyjemnością sprawdzę, co to za nowe cuda.

Jak zobaczyłam rozmiary paczki, to oczy wyszły mi z orbit:) Same zobaczcie, co w niej znalazłam :



Zobaczcie, jak ładnie był zapakowany płyn do kąpieli i żel pod prysznic, poczułam się rozpieszczona:


Dodatkowo bardzo miłym ( i trafionym!) prezentem od firmy był kuferek na biżuterię:


Jak widzicie, kosmetyków jest ogrom, dlatego zachęcam do śledzenia  w najbliższym  czasie bloga, gdyż oczywiście nie zamierzam wszystkiego zostawić sobie (chociaż zapachy mają obłędne, a ja jestem zapachową maniaczką::) )! Bardzo chętnie się podzielę tymi produktami z Wami, a właściwie większa częśc trafi do Was:) 

dlatego jeszcze w tym tygodniu spodziewajcie się konkursu!


BB od Estee Lauder.

Przyznam się, że nieco uległam modzie na kremy BB. Wypróbowałam już kilka azjatyckim, w drodze jest następny, ale póki co żaden mnie nie zachwycił. Kiedy przeczytałam w internecie, że Estee Lauder, marka, którą bardzo lubię, również wprowadziła ten specyfik, postanowiłam sama obadać to cudo.



Wiecie jaka jest moja skóra- kapryśna, lubi się zapychać i ma sporo do ukrycia. Kupując ten BB liczyłam na rozświetlenie i efekt zdrowo wyglądającej skóry, wyrównanie kolorytu oraz przede wszystkim ochronę przed słońce. Nie liczyłam na wielkie krycie.

Kosmetyk zamknięty jest w wygodnej tubce o pojemności 30ml. Dostępny jest w dwóch odcieniach- ja wybrałam ten jaśniejszy, który i tak wydawał mi się za ciemny. Okazało się jednak, że dobrze dopasowuje się do skóry. Dobrze się rozprowadza, ale trzeba robić to dość szybko, bo robi się odrobinkę tępy. Ja używam go na krem nawilżający. Nie wysusza skóry, ani nie nawilża jakoś specjalnie- powiedziałabym, że jest obojętny. Nie matuje- pozostawia skórę naturalną, jednak ja po pewnym czasie zaczynam się nieładnie świecić i wymagam matowienia. Jest lekki, nie czuję go na twarzy, ładnie stapia się ze skórą i nie odcina.
Krem ma odświeżający, ogórkowy zapach:-) Ciężko mi ocenić wydajność, ale wydaje mi się, że tutaj szału nie ma.





Działanie- dla mnie działa ni mniej ni wiecej- jak krem tonujący. Jest w porządku, ale efekt nie powalił mnie na kolana. Skóra wygląda ładnie, zdrowo, jest ujednolicona. Drobne niedoskonałości są ukryte, ale z mocniejszym kryciem sobie nie radzi. Nie ma efektu glow, takiego WOW, którego się spodziewałam. Mimo to, produkt jest dość przyjemny i z pewnością go zużyję latem, kiedy potrzebuję ochrony przed słońcem. Sądzę, że jest świetną alternatywą dla ciężkim podkładów i zwłaszcza jeśli nie macie większych problemów z cerą, będziecie zadowolone. Nie wiem, czy kupiłabym go ponownie- zapłaciłam za niego nieco ponad 130zł z 20% zniżką. W regularnej cenie kosztuje ponad 160zł, a jak dla mnie nie jest wart wydania aż takich pieniędzy.

A tutaj efekt przed i po:

Przed

Po


A Wy co sądzicie? Uległyście modzie na BB? Czy dzielnie się opieracie?

Drogie Czytelniczki

Wesołych Świąt i przede wszystkim spokojnego wypoczynku!




Przedwakacyjny program przygotowawczy oraz słowo o współpracach.

Planuję wakacje pod palmami w tym roku, dlatego postanowiłam wdrożyć program przygotowawczy, co by nie straszyć ludzi na plaży:)
Obszar nad którym chciałabym się szczególnie poznęcać, to brzuch, pupa i uda. 
Jestem szczupła, ale mój brzuszek jest daleki od ideału a na udach gości niemile widziany gość na c....

Odkurzyłam rower, w razie niepogody mam też rowerek stacjonarny. Ale przede wszystkim chcę zaangażować do działania moje rolki- miałam je na nogach kilka razy tylko, ale teraz solennie obiecałam sobie wreszcie nauczyć się jeździć i robić to CO NAJMNIEJ raz w tygodniu.

Z pomocą przyszła mi również firma Lirene przesyłając zestaw kosmetyków do walki z cellulitem:

Do zestawu dołączona była świetna rękawica masująca:

(zawszetrendy.pl)
Z takim zestawem moja pomarańczowa skórka nie ma szans!

W paczce znalazłam również do wypróbowania Fluid matujący z Under Twenty, który musi poczekać, aż skończy mi się szlaban na kosmetyki do twarzy:-)


A w temacie współpracy z firmami, chciałam napisać kilka słów.
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona współpracą z Laboratorium Kosmetycznym dr Eris (do której należą też właśnie marki Lirene, Under Twenty, Pharmaceris). Firma przesyła mi regularnie kosmetyki do testów, z dołączonymi ciepłymi słowami, życzeniami itp, dokładając jakieś miłe gadżety ( w tej paczce otrzymałam szklaną podstawkę i świeczki). Na maila również dostałam życzenia świąteczne. Firma nie komentuje moich recenzji, które nie zawsze są pochlebne, nie burzy się.Mam wolną rękę, mogę pisać co chcę, nie mam żadnych terminów ani też tak naprawdę obowiązku opisywania wszystkiego, czego dostaję. W grudniu otrzymałam paczkę z dwoma kremami 50+, które siłą rzeczy dałam mamie. Nie opisywałam ich na blogu, bo ich nie używałam. Mimo to jak widać, współpraca nadal trwa. Super!

I jeszcze jedną firmę chciałam pochwalić, która też mnie bardzo zaskoczyła. Zakończyłam testowanie produktów Welli, poinformowałam przedstawicielkę firmy o wystawionych recenzjach. Dostałam maila zwrotnego z pytaniem, które produkty najbardziej przypadły mi to gustu (pisałam o tym na blogu, ale o to się nie czepiam:) ). Odpisałam zgodnie z prawdą, że maska do włosów oraz lakiery. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałam paczkę z zapasem maski, lakieru oraz dodatkowym kosmetykiem do wypróbowania - spray'em do włosów. 

Po róznych negatywnych rzeczach o jakich się czyta, o dziwnych wymagania firm, to jest naprawdę miłe.
Oby więcej takich profesjonalistów było u nas w Polsce:-)

Kwietniowy Glossy.

Dzisiaj krótko przed godziną 12:00 kurier dostarczył mi pudełeczko. Jestem pod wrażeniem jakości usług GlossyBox. Dostałam dzisiaj smsa z informacją, że będzie dzwonił kurier. Potem przyszedł mail z numerem przesyłki. Wszystko świetnie zorganizowane, dograne, dopięte na ostatni guzik.
Jaka różnica w porównaniu z KissBoxem prawda? Nie ma porównania.

Nie wiem, czy będę dalej zamawiać pudełka, bo jednak 49zł moim zdaniem jak na Polskie warunki to bardzo dużo. Ale z pudełka jestem zadowolona (chociaż po cichutku liczyłam na perfumy, takie zboczenie małe), mimo, że mam na razie szlaban na kosmetyki do twarzy-mój wewnętrzny chomik i zbieracz bardzo się cieszy- będzie na potem:)

Zdjęcia GlossyBoxa ( robione telefonem, za to przepraszam):




1. Dermalogica - MultiVitamin Thermafoliant- rozświetlający krem do twarzy o działaniu eksfoliującym
2.  Kryolan -Classic Lipstick- pomadka o bogatej formule
3. Galenic Aragne - żelowy olejek do demakijażu twarzy i oczu- kosmetyk ten był na mojej Wishliście, więc bardzo się cieszę!
4. PataS&Rub - relaksujące masło do ciała
5. Sanoflore - lekki miodowy krem do twarzy. Miałam wersję odżywczą, o której niedługo napiszę, dlatego z chęcią przyjrzę się tej.
6. Aqua Slim - Suplement diety wspomagający odchudzanie- to akurat uważam za zupełnie zbędne i nie wiem co robi w pudełku. Na szczęście odchudzać się niepotrzebuję;)



Im dłużej analizuje produkty, tym bardziej jestem zadowolona. A Wy co sądzicie?

W oczekiwaniu na...

Dziś powinien być.
Co jest w środku...?

Wreszcie jest! Kindle;)

Jestem nałogowym czytaczem- czytam wszystko co mi wpadnie w ręce. Niestety ceny książek powalają, dlatego od dawna planowałam kupić czytnik. Długo byłam wyznawcą zasady, że jak książka to tylko papierowa. Ale nagle zaczęłam potrzebować dużo, dużo książek do mojej pracy. Wydałabym na nie fortunę. Nienawidzę wprost czytac na komputerze- szybko męczą mi się oczy, pieką, nie mogę się skupić. Postanowiłam nabyć czytnik. Wybór padł na najlepszy chyba, najprostszy i najbardziej znany czytnik wyprodukowany przez Amazon- Kindle.
Dlaczego ten? Ma naprawdę dobre opinie i jest dobry jak za taką jakość. Mieści ok 2 500 książek. Ale przede wszystkim, nie ma ekranu LCD, tylko tzw e-papier. Owszem, są tańsze czytniki, ale ich ekrany nie różnią się niczym od tych komputerowych.
Za to Kindle nie świeci, ma się wrażenie, że niczym nie rózni się od papierowej książki.
Swój egzemplarz zakupiłam na amazon.com za 109$. Przesyłka błyskawiczna- zakupiony w niedzielę wieczorem, był u mnie w środę rano.

Trochę mnie zdziwiło, że zapakowany był tylko w lichy kartonik i od razu każdy wiedział, co jest w środku:)



Tak wygląda wygaszacz ekranu (jak narysowane ołówkiem prawda?):


A tak wygląda książka:

Ekran w ogóle się nie świeci i nie odbija się nic od niego, na zdjęciu tak wygląda bo nie zdjęłam jeszcze folii ochronnej:)

Ja jestem naprawdę bardzo, bardzo zadowolona! Wprost nie mogę się oderwać od czytania i jestem pewna, że zakup szybciutko się zwróci. Polecam każdemu!

A Wy co sądzicie o e-książkach? Czytacie? czy jednak tradycja zwycięża?