Brwi to była od zawsze moja zmora. Bardzo, bardzo jasne i bardzo rzadkie. W zasadzie od 15 roku życia traktowałam je henną, co jest męczące i krótkotrwałe. Od kiedy dowiedziałam się o istnieniu makijażu pernamentnego, chciałam go sobie zrobić. Ale jakoś zawsze brakło mi odwagi, bałam się efektów, tego, że będę niezadowolona, a to w końcu nie schodzi jak henna.
Jednak dwa tygodnie temu stwierdziłam, że dość tego! Do odważnych świat należy i postanowiłam podłożyć się pod igłę.
CO to jest makijaż pernamentny?
Makijaż permanentny to po prostu tatuaż.
Jest to rodzaj tatuażu, tylko nie wykonuje się go barwnikami chemicznymi, lecz ziołowymi i wprowadza się je znacznie płycej niż w przypadku tradycyjnego tatuażu (tylko do drugiej-trzeciej warstwy naskórka). Trwałość takiego makijażu, w zależności od skóry to 3-5 lat.
Jest to rodzaj tatuażu, tylko nie wykonuje się go barwnikami chemicznymi, lecz ziołowymi i wprowadza się je znacznie płycej niż w przypadku tradycyjnego tatuażu (tylko do drugiej-trzeciej warstwy naskórka). Trwałość takiego makijażu, w zależności od skóry to 3-5 lat.
Zabiegowi poddałam się w Salonie Esencja Piękna w Lesznie, gdzie zajęły się mną dwie przemiłe panie- Marzena i Karolina.
Najpierw pierwsza faza, czyli ustalenie odpowiedniego kształtu i koloru. Bardzo zależało mi na skorygowaniu mojego łuku, gdyż z natury jest on bardzo ostry, chciałam go troszeczkę złagodzić.
Zdjęcia brwi sprzed zabiegu:
Panie nieźle się napracowały przy tworzeniu nowego kształtu:) Bardzo fajne jest, że pracowały we dwie- nawzajem się korygowały i pilnowały. Nowy kształt został zrobiony henną, żeby później podczas zabiegu nic się nie zmyło, i tatuaż był dokładnie tam, gdzie ma być.
Następnie dobór koloru- tutaj większa szkoła jazdy. Jestem blondynką, do tego bladą. Barwnik musiał być chłodny, ale nie za ciemny. Brązowy, ale nie wpadający w rudość. Karolina mieszała, mieszała i mieszała i w końcu udało się dobrać odpowiedni- czekoladowy brąz.
To wszystko trwało najdłużej, bo ponad godzinę.
Następnie posmarowano mi brwi maścią znieczulającą i hop pod igłę...
Samo tatuowanie (oczywiście sterylną igłą) trwało ok 40 minut. Pewnie najważniejsze pytanie, które ciśnie się na usta- czy boli?
Cóż, przyjemne to nie jest, ale ból nie jest duży, spokojnie można wytrzymać. Zresztą jak ból stawał się troszkę większy, od razu miałam smarowane brwi maścią znieczulającą, która naprawdę działała. Chociaż moja mama (która też sobie zrobiła makijaż) powiedziała, że ona przy zabiegu wypoczęła:)
Po zabiegu łuki brwiowe są bardzo wrażliwe i każdy dotyk powoduje dyskomfort. Ale skóra, ku mojemu zaskoczeniu nie była ani zaczerwieniona ani spuchnięta.
Przez kilka następnych dni brwi trzeba smarować maścią z antybiotykiem, nie myć, unikać słońca, nie drapać i nie skubać.
Bezpośrednio po zabiegu moje brwi były bardzo, bardzo czarne ( co można przyuważyć zresztą na zdjęciu powyżej), strach się było ludziom pokazywać:-) A to dlatego, że utworzył się strupek, który odpada sam po kilku dniach- u mnie odpadł po tygodniu. W żadnym razie nie wolno go odrywać samemu, bo porobią się blizny!
W ciągu kilkunastu następnych dni brwi tracą około 50% koloru- z czego najwięcej zaraz po odpadnięciu strupka. Moje po dwóch tygodniach prezentują się tak:
Edit: wrzucam jeszcze dwie fotki w nieco innym świetle, z mniejszym kontrastem, które bardziej oddają kolor jaki jest obecnie (docelowo będzie czekoladowy brąz):
Myślę, że to spora różnica;) Brwi nie są jeszcze wyregulowane do końca. Nie jest to też jeszcze ostateczny efekt, gdyż będą jeszcze jaśniejsze. Na razie same włoski są jeszcze czarne, bo henna nie zeszła, a dodatkowo jeszcze barwnik nieco zjaśnieje.
Po wykonaniu makijażu jest jeszcze korekta, po około miesiącu- koryguje się różne niedoróbki (np widoczny u mnie w jednym miejscu mały prześwit). Planuję jeszcze też odrobinkę wydłużyć łuki i troszkę pogrubić je na końcach.
Za makijaż zapłaciłam 450zł. Bardzo się cieszę, że go zrobiłam- niesamowita wygoda! twarzy wygląda wyraźnie, nie trzeba się martwić, malować brwi co rano czy robić henny. Obecnie są jeszcze trochę za ciemne mimo to wyglądają naturalnie. Na pewno zdecydowałabym się po raz drugi i polecam każdemu, kto się waha!
Na pewno pokażę Wam też za jakiś czas ostateczny efekt:-)
Co sądzicie, zdecydowałybyście się na taki krok?