Po ponad miesiącu testowania kosmetyków do włosów Pantene z serii Nature Fusion, jestem gotowa, by co nieco o nich powiedzieć;-)
Do przetestowania otrzymałam szampon, odżywkę, maskę oraz serum wzmacniające.
Słówko o moich włosach: jak już wiecie, mam kręcone włosy. Z samej swojej natury są bardzo suche, puszące się i cieniutkie, także moja pielęgnacja głównie nastawia się na nawilżenie i zniwelowanie puchu. Także moja recenzja będzie odniesiona do pielęgnacji właśnie takich wymagających i sprawiających dużo problemów włosów:)
O serii Nature Fusion:
Linia Pantene Pro-V Nature Fusion została
zaprojektowana z wielką dbałością o szczegóły: elementy inspirowane
naturą, takie jak kolorystyka opakowania czy świeży, roślinny zapach,
zostały starannie wybrane i wzajemnie do siebie dopasowane. Nowa linia
Pantene Pantene Pro-V Nature Fusion
to wyjątkowa kombinacja natury i
nauki dla naturalnie zdrowych włosów. Silne właściwości odżywcze Cassia
Complex zawartego w szamponie Nature Fusion zachowują i chronią blask
włosów, a także głęboko odżywiają ich uszkodzone partie. Rezultat?
Naturalnie zdrowo wyglądające włosy i wspaniały połysk. Linia Nature
Fusion jest szczególnie polecana do włosów słabych i cienkich, ponieważ
pomaga odbudować je od cebulek aż po same końce i sprawia, że stają się
widocznie aż do 10 razy mocniejsze.
W pracy nad tworzeniem kolekcji Nature Fusion brali udział międzynarodowi eksperci i pracownicy P&G z 11 krajów.
Szampon:
Szampon Pantene Pantene Pro-V Nature Fusion został
wzbogacony o unikalny Cassia Complex, tworzy na powierzchni włosa
warstewkę ochronną, która zapobiega ich uszkodzeniom podczas
szczotkowania. Pozostawia włosy miłe w dotyku i widocznie mocniejsze.
Skład:
Szampon jest przezroczysty, lekko żółty. To plus, bo perłowe szampony zawierają dużo chemii. W tym też nie obeszło się bez drażniących SLSów, ale zostały złagodzone środkiem Cocamidopropyl Betaine, co powoduje, że działanie SLSów nie jest aż tak straszne. Produkt dobrze się pieni i przecudnie pachni, jestem uzależniona od jego zapachu:) Nie podrażnił mi skóry głowy, nie plącze włosów, chociaż po umyciu są szorstkie w dotyku. Dla mnie świadczy to o tym, że kosmetyk ten spełnia swoją podstawową funkcję, czyli zmywa brud, tłuszcz i pozostałości produktów z włosów przygotowując je do dalszych zabiegów.
Odżywka:
Odżywka Pantene Pantene Pro-V Nature Fusion
uzupełnia działanie szamponu Nature Fusion. Wzmacnia i głęboko odżywia
zniszczone włosy od nasady aż po same końce. Pomaga wzmocnić włosy które
uległy uszkodzeniu, poprzez ich głębokie odżywienie.
Skład:
Odżywka jest dość gęsta, nie spływa z włosów, łatwo się rozprowadza i łatwo spłukuje. Ułatwia rozczesywanie włosów, pozostawia włosy gładkie, miękkie i ładnie pachnące. W kwestii odżywienia nie jest jakimś odkryciem- ot, poprawny produkt, do codziennego stosowania po myciu. Jest dość wydajna, ja mam jeszcze połowę, a stosuję ją prawie przy każdym myciu (bo czasem nakładam maskę).
Maska:
Maska intensywnie odbudowująca Pantene Pantene
Pro-V Nature Fusion pomaga przywrócić włosom siłę i optymalny poziom
nawilżenia oraz chronić przed uszkodzeniami. Produkt zawiera aż 2 razy
więcej substancji odżywczych niż zwykła odzywka do spłukiwania. Głęboko
nawilża, odbudowuje i wzmacnia włosy.
Skład:
To mój ulubiony produkt z całej serii. Nakładałam maskę po myciu, na kilka- klilkadziesiąt minut, w zależności od moich możliwości czasowych:) Maska jest dość gęsta, nie spływa z włosów, łatwo się ją aplikuje, dzięki wygodnemu, szerokiemu opakowaniu. Jest wydajna- wystarczy odrobina, by rozprowadzić ją na całych włosach. BARDZO ułatwia rozczesywanie. Włosy po umyciu są miękkie i lśniące. W przypadku kręconych włosów nie mogę powiedzieć że są gładkie:) , ale maska leciutko obciąża mi włosy co jest dla mnie plusem, ponieważ mniej się puszą. W dłuższym okresie używania moje włosy wyglądają na zdrowe i nawilżone.
Serum:
Serum wzmacniające Pantene Pantene Pro-V Nature
Fusion ma lekką konsystencję fluidu, pozostawia włosy mocne, lśniące i
jedwabiście gładkie. Dodatkowo zmniejsza puszenie oraz ułatwia
rozczesywanie. Serum można aplikować zarówno na suche jak i mokre włosy.
Nie wymaga spłukiwania.
Skład:
Ja używałam tego produktu na mokre włosy, jako kosmetyk do stylizacji, po czym zostawiałam do naturalnego wyschnięcia i nic już więcej nie nakładałam. W tej roli sprawdza się bardzo dobrze. Nawilża włosy, dyscyplinuje, widocznie zmniejsza puszenie. Zbija moje siano w loki. Nie jest to może tak spektakularny efekt jak po użyciu np pianki, ale dla mnie wystarczający. Serum ma konsystencje lekkiego kremu. Nie obciąża włosów, chociaż ja na włosy do ramion nakładam tylko dwa psiknięcia pompki. Pompka znacznie ułatwia stosowanie- jest wygodnie i higienicznie, bez trudu można dozować odpowiednią ilość. Czasem używam też na suche włosy, do podkreślenia pojedynczych loków.
Podsumowując:
Linia nie jest jakimś wielkim odkryciem kosmetycznym, jednak są to dobre kosmetyki do codziennego stosowania- nie obciążą włosów i portfela. Nadają się do moich kręconych:) Wielbicielki naturalności mogą być troszkę rozczarowane, gdyż kosmetyki zawierają silikony. Mnie to nie przeszkadza- jakiś czas temu próbowałam wyeliminować całkowicie silikony z pielęgnacji i co się okazało? Że bez tego moje włosy są całkowicie nie do opanowania- okropnie się puszą, nie zbijają się w loki, tylko jest jedna wielka szopa. Co poradzę- moje włosy kochają silikony i nie będę z tym walczyć:-) Nic innego tak dobrze ich nie wygładza.
Także, jeśli nie masz nic przeciwko- powinnaś być z tych kosmetyków zadowolona:)