Pages

Zima,zima,zima.

U Was też jest ponad -10? Masakra! Ale powiem Wam, ze wczoraj wybralam sie na krotki spacerek okolo 20 godzinie, i bylo bardzo fajnie,mimo mrozu. Wystarczy sie cieplo ubrac i wio! Za to potem cudnie jest wrócić do domku i wypić coś ciepłego...



Korzystając z chwili nudy w pracy i z tego, że Wizaż ma awarię (Wy też  tak cierpicie?), chciałabym napisać o moich sposobach na zimę. Dzisiaj na razie ogólnie, fotki tego co posiadam w kolekcji będę cykać w weekend, o ile mój szanowny aparat nie odmówi posłuszeństwa, bo ostatnio często lubi to robić. 
Pierwsza sprawa, to zmiana kosmetyków.
Na codzień myję twarz żelem La Roche Posay, który przedstawiałam gdzieś w pierwszych notkach. Ale zimą buzia jest dostatecznie zmęczona wiatrem, mrozem, ciepłem z kaloryferów i zmianami temperatur. Dlatego zimą przestawiam się z żelu, na mleczko do demakijażu +ewentualnie tonik lub płyn micelarny. Makijaż jest zmyty, a buzia nie jest na wstępie wysuszona. 

Kolejny jest krem. Ten na noc zamieniam na bardziej treściwy i gęsty, taki, który poradzi sobie z przesuszonymi policzkami i odstającymi skórkami, które uparcie robią mi się na czole. Jeśli chodzi o ten na dzień, odstawiam wszelkie lekkie, żelowe nawilżacze, na rzecz zimowych kremów ochronnych, koniecznie z faktorem (odbijające się od śniegu promienie słoneczne nie są dobrodziejstwem). A na rynku mamy dość duży wybór zimowych kremów. Do tego na usta pomadka ochronna i voila! No i oczywiście nie zapominam tez o kremie do rąk.



 Zmieniam też podkład, z lekkiego, musowego, na bardziej kryjący i kremowy. Podkład to dodatkowa ochrona przed mrozem!

Druga sprawa, makijaż. 
Ten zimowy jest inny, bardziej zmysłowy i tajemniczy. Dominują smoky eyes, czerwone usta, dużo maskary. A czasem zamieniam się w śniezynkę- biały cień na oczy i jasny błyszczyk, lub w królowa śniegu- biały cień i czerwone usta. Odstawiam wszelkie papuzie kolory, za to wracam do cieni kremowych, iskrzących i połyskujących. W cenie też rozświetlacze. 




Trzecia rzecz, to zimowe perfumy.
 Wyciągam z szafek te ciężkie, orientalne, korzenne, moje ulubione. Odkurzone zostają wszelkie jedzeniowe wonie, przyprawy, wanilia, czekolada. Zimą musze czuć się otulona zapachem, więc wszystkie ozonowe, świeże, cytrusowe zapachy lądują w kartonikach na dnie szuflady:)

Lubię zime też za ciepłe swetry, fantazyjne czapy, futerka, kożuszki, szale, chusty, rękawiczki.
A po przyjściu do domu nic nie ratuje lepiej niż gorąca herbatka z sokiem malinowym i cytryną

fotolia.com
 kocyk, książka, świeczki icieplutki termofor pod kocykiem


A jakie są Wasze sposoby na zimę? 

(wszystkie zdjęcia z google image)

6 komentarzy:

  1. Widzę, że wiele nas łączy :)

    po pierwsze - moje życie bez wizażu traci sens ;)

    po drugie - zmiany, zmiany, zmiany... na zimowe noce serdecznie polecam olej ze słodkich migdałów, niedawno pisałam o nim na swoim blogu :) dla mnie odkrycie roku.

    po trzecie - perfumy, OMG, uwielbiam "jedzeniowe" zapachy :)) i o tym też już na blogu wspomniałam ;)

    po czwarte... komentarz pod notką o ciuchach H&M :))

    będę zaglądać regularnie, to masz jak w banku :) a teraz idę na gorącą herbatę z sokiem malinowym ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez lubie zime! Yay!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja lubie,ale tylko jak jest snieg i jak jest mi cieplo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zimę to lubię tylko, gdy siedzę sobie z herbatką (najlepiej waniliowo-truskawkową lub kaktusowo-gruszkową, bo to moje ulubione;) ), pod kocykiem, a za oknem pruszy śnieżek. Gorzej już jak mam stać na mrozie, czekając na spóźniający się autobus:P

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciepła atmosfera panuje na Twoim blogu, pomimo chłodu za oknem;)

    OdpowiedzUsuń