Pages

I mnie dopadło laminowanie.

Postanowiłam sama wypróbować metodę laminowania włosów żelatyną, która ostatnio osiąga rekordy popularności na blogach:)
Nie spodziewałam się jakiś spektakularnych efektów, ze względu na to, że mam kręcone włosy.
Wypróbowałam metodę zaproponowaną przez Anwen, nie będę jej opisywać, bo już z pewnością każda ją zna:)
Jak dla mnie żelatyna ma ohydny zapach, musiałam wstrzymywać oddech podczas nakładania, na szczęście ładnie się wypłukuje i ślad po zapachu nie zostaje. Nie zrobił mi się też na włosach żaden glut, łatwo nałożyłam i łatwo spłukałam. Następnie wtarłam w końce włosów odrobinę odzywki bez spłukiwania Joanna Naturia, nie użyłam niczego do stylizacji.Efekty poniżej.

Przed:


Po (ale przyznam, że tutaj poświęciłam włosom trochę uwagi i bardziej je "pogniotłam" niż na zdjęciu powyżej, żeby uformować loki).



  Z lampą:

Co zauważyłam? Włosy są tak jakby otoczone żelatyną, więc wydaje ich się więcej. Na pewno się wygładziły, nie była aż takiego puchu, ładnie formowały się w loczki. Wydaje mi się też, że bardziej się błyszczą:) Większej miękkości niezauważyłam.
Myślę, że będę powtarzać laminowanie włosów, mam teraz ochotę na metodę Kascysko:)
A Wy, próbowałyście już?

A w upały...

....odświeżam buzię tonikiem Lirene.
Nawilżająco- oczyszczający, w sam raz do mojej mieszanej skóry. Odświeża, tonizuje, pozostawia uczucia czystości. Nie ma alkoholu, a więc nie wysusza i nie ściąga.
I przepięknie pachnie!
Nie jest to jakieś odkrycie roku, jednak bardzo go lubię:-)


Garnier Color Naturals nr 7

Od dawna czaiłam się na tę farbę, ponieważ jestem zakochana  w kolorku na opakowaniu i wreszcie się zdecydowałam.


Farba kosztowała mnie ok 16 zł. Zdecydowanym minusem jest to, że do jej wymieszania potrzebujemy miseczki. Farba śmierdzi- aż oczy szczypią, ale jest to do wytrzymania. Łatwo się nakłada, gdy zabrudzi skórę łatwo się też zmywa. 
Jest jej dość mało- na moje włosy do ramion starczyło na styk, a mam mało włosów! I pod koniec bałam się, że jednak nie starczy. 
Dobrze spłukuje się z włosów, nie podrażnia, pozostawia włosy miękkie i błyszczące. Podczas spłukiwania dużo włosów mi wypadło, ale ciężko stwierdzić, czy jest to wina farbowania.
Dołączona odżywka ładnie pachnie, pozostawia włosy sypkie i śliskie jednak jest jej mało- wystarcza tylko na jedną aplikację.
Kolor- po farbowaniu super, jestem bardzo zadowolona z efektów, mam nadzieję, że pozostanie taki i nie rozjaśni się już za bardzo:)
W pomieszczeniu:

 Na dworze: 



Mam też małe ogłoszenie parafialne:)
Jak widać ostanio, jest mały zastój na blogu. Spowodowane jest to słabszym okresem w moim życiu osobistym oraz szykującymi się wielkimi zmianami.
Nie chciałam wcześniej pisać, żeby nie zapeszać, ale teraz już mogę:
3 września wylatuję do Dublina i mam bilet tylko w jedną stronę. Stawiam wszystko na jedną kartę i ryzykuję:-) Na jak długo lecę? Tego nie wiem- może na kilka miesięcy, może na rok, może na stałe.
W związku z tym mam do Was pytanie: czy macie ochotę poczytać na moim blogu o przygotowaniach do wyjazdu, moich pierwszych dniach tam, życiu zagramanicą:), tym co mnie zaskoczy, zdziwi, zaszokuje itd?
Piszcie;)

Just arrived! Glossy Box Sierpień!

Własnie odebrałam paczke od kuriera i czym prędzej zrobiłam zdjęcia (komórką,przepraszam za jakość), żeby podzielić się z Wami zawartością. W tym miesiącu az 7 produktów,w tym jeden pełnowymiarowy (szminka). Ja jestem zadowolona:) A Wy co sądzicie?





Dwa zużycia i nowe testy.

Wczoraj dokonałam dwóch zużyć, co jest dla mnie nie lada wyczynem, bo ja mam duże problemy ze zużywaniem kosmetyków. A tu aż dwa!



Pierwszą zużyłam eko odżywkę do włosów Sesa. Przerzuciłam się jakiś czas temu na naturalną pielęgnację i zakupiłam między innymi ten produkt.
Odżywka SESA- włosy jedwabiste i błyszczące.
Ultra bogata i orzeźwiająca odżywka SESA skutecznie nawilża włosy. Unikalna formuła z masłem she doskonale odżywia włosy oraz dodaje im blasku. Przywraca równowagę przetłuszczającej się skórze głowy. Naturalny przeciwutleniacz aloes chroni włosy przed promieniowaniem UV i zanieczyszczeniami środowiska. Odżywka SESA to sposób na doskonale odżywione i lśniące włosy. Regularnie stosowana ułatwia rozczesywanie włosów.


Ma fajny skład, aloes i shea na pierwszych miejscach, liczyłam więc na nawilżenie moich kręciołów. Jest jej malutko, bo tylko 150ml, ale ja używałam jej co któreś mycie. 
I cóż, nie byłam zadowolona. Odżywka jest dość gęsta, ma ładny zapach, dobrze się rozprowadza i nie spływa, ale...z moimi włosami nie robi nic. Włosy po jej użyciu są tępe, trudno się rozczesują, nie są absolutnie nawilżone, a wręcz dziwne  w dotyku. Nie kupię jej ponownie.

Drugi produkt, to krem do stóp z mocznikiem z firmy Eveline. Uważam, że na suche pięty mocznik jest najlepszy, ale zazwyczaj kremy zn im są drogie. Ten kosztował poniżej 10zł, a mocznik jest na drugim miejscu w składzie! Krem się nie klei, dobrze się wchłania. Ale co najważniejsze, działa! Na opakowaniu pisze, że efekt po 7 dniach, natomiast ja widziałam różnicę od pierwszego użycia. W krótkim czasie doprowadził moje pięty do gładkości, a byly w naprawdę opłakanym stanie. Na dzień dzisiejszy jest to najlepszy krem do stóp w tej cenie jakiego używałam i na pewno kupię ponownie.
Jedynym minusem, że pod koniec bardzo trudno było wydobyć resztki z opakowania, więc je rozciełam- okazało się, że całkiem sporo go jeszcze było. 



Dosłownie przed chwileczką przybył do mnie kurier i przywiózł paczkę z dwoma kosmetykami. Nawiązałam współpracę z firmą Sulphur, produkującą naturalne kosmetyki na bazie leczniczych borowin i wód siarczkowych. Jestem tych kosmetyków naprawdę bardzo ciekawa, bo mam ogromne problemy ze skórą.
Otrzymałam dziś kąpiel borowinową SPA oraz mineralny krem siarczkowy. Zaczynam od dziś testy!