Pages

Efekt 3D od Hean.

Błyszczyki Colour Obsession 3D Effect firmy Hean obiecują wygładzenie i nawilżenie ust oraz uwydatnienie ich kształtu i konturu. Wyrafinowany kolor i sexy blask. Formuła Wzbogacona o Kiosmetinę, która intensywnie nawilża i pielęgnuje usta. Błystki mają też być trwałe. Dostałam do przetestowania dwa: delikatny, nudowy nr 41 Delicate Mousse i roziskrzony malinowy nr 46 Fantasy Rose.
Kształt opakowania z całą pewnością inspirowany jest błyszczykami Bourjois:) W opakowaniu widoczne są dość spore drobinki. Aplikator jest standardowy, wygodny, dość wąski- ładnie można nim obrysować usta, jednak jak dla mnie nabiera zbyt małą ilość kosmetyku i muszę machać kilka razy. Pojemność dość duża- 11ml.
Błyszczyki są gęste, nie wylewają się, nie rozmazują i co najważniejsze dla mnie- nie lepią się! Już za samo to bardzo je polubiłam:) Na ustach na szczęście te drobinki nie tworzą brokatowego efektu, tylko ładną, lśniącą taflę. Kosmetyk ma bardzo smakowity, waniliowy zapach, ale smaku, jak dla mnie, nie posiada. Trwałość raczej standardowa, chociaż kolejnym plusem jest to, że błystek łądnie nawilża usta, dzięki czemu nie mam wciąż ochoty ich oblizywać, co znacząco przedłuża trwałość:)

Co do kolorków, tutaj troszkę się rozczarowałam- w opakowaniu nasycone, na ustach raczej transparentne. Miałam ogromny problem, żeby uchwycić kolor na ustach, gdyż mimo nałożenia kilku warstw, jest on bardzo delikatny. Taki, powiedziałabym, dzienny. Ale ja mam z natury ciemne usta,może to dlatego.

Delicate Mousse:
 
Fantasy Rose:
 

Ogółem: jestem zadowolona i używam ich z przyjemnością:)

P.S: Obiecuję solennie, że wezmę się niedługo za opanowanie jakiegoś programu graficznego, gdyż sama nie mogę patrzeć na te zdjęcia- wychodzą ciemne, mimo, że robię je na dworze w świetle słonecznym. Niepojęte!

Leniwa niedziela.

Korzystając z pięknej, polskiej złotej jesieni i (oby nie!) ostatnich pogodnych, ciepłych dni, przespacerowałam się troszkę po mieście. Oto co zastałam na Rynku:

Prawdziwe zaskoczenie:) Wpadłam również do restauracji, wykorzystać zakupiony w czerwcu kupon na Grouponie. Z czystym sumieniem mogę polecić restaurację Casus we Wrocławiu, mają przepiękny ogródek, czułam się jak w paryskiej kawiarni. No i desery są przepyszne, na samo wspomnienie ślinka mi leci:


Pamiętacie jak kilka postów temu sen z powiek spędzała mi pewna spódnica? Otóż dzięki uprzejmości i dobremu sercu Maus z bloga Co sroce w oko wpadnie, stałam się jej szczęśliwą posiadaczką. Wykorzystując piękną pogodę chodzę w niej non stop i szczerze kocham. Być może nie jest ona idealna do mojej figury, ale tak pięknie się układa, faluje i wiruje, że po prostu muszę, muszę się Wam pochwalić:-)
A Wy jak spędzacie pierwsze jesienne dni?

Garść kosmetycznych nowości.

Jesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią kosmetyczne nowości.
Poszperałam trochę i chcę Wam przedstawić te produkty, które zwróciły moją uwagę.
1. Nuxe w walce z oznakami zmęczenia.
Bardzo lubię te firmę, moimi absolutnymi faworytami są kultowy krem Nirvanesque oraz Reve de Miel.
Tej jesieni Nuxe proponuje nam powalczyć o świeża i wypoczęta cerę.
Każdego dnia nasza skóra jest atakowana zarówno przez czynniki zewnętrzne (promieniowanie UV, zanieczyszczenia), jak i wewnętrzne (stres, zmęczenie). Ten zmasowany atak wywołuje zwiększoną produkcję wolnych rodników, a tym samym - stres oksydacyjny, który jest głównym czynnikiem odpowiedzialnym za starzenie się skóry. Do walki z wrogiem kobiet numer 1 (stresem oksydacyjnym), Laboratoira NUXE wybrały 3 silne i dopełniające się antyoksydanty: Blue Everlasting Flower, Blue Agerate i ekstrakt z kakao. Te 3 składniki aktywne współdziałają ze sobą w celu kompleksowej walki ze stresem oksydacyjnym.
CRÈME PRODIGIEUSE® to 4 kremy nawilżające przeciw oznakom zmęczenia, przeznaczone dla kobiet w każdym wieku.

Do wyboru dwa kremy na dzień (matujący dla cery tłustej i mieszanej oraz odżywczy dla suchej), krem pod oczy i krem na noc.
2. Nowe maskary i eyelinery L'Oreal.
L'Oreal postanowiło tym razem nie tylko przedłużyć nasze rzęsy, ale wydobyć blask z oczu. W tym celu stworzono nową linię kolorowych kosmetyków, które współpracując kolorem z naszą tęczówką odmienią spojrzenie. Podobno poprzez dobranie odpowiedniego koloru eyelinera i maskary do koloru tęczówki można powiększyć oko i nadać spojrzeniu zupełnie nowy wyraz! To coś dla mnie, bo ja mam bardzo małe oczy:)
Intensywnie czarna formuła tuszu została wzbogacona o rozświetlające drobinki, wyłapujące światło z oka i intensyfikujące blask spojrzenia. Dla maksymalnego efektu rozświetlenia, do kolekcji dołączają 4 eyelinery Super Liners Luminizers, współgrające z kolorami maskar.
Dopasowane maskary i eyelinery zawierają rozświetlające drobinki, odbijające kolor tęczówki. Dzięki temu kolor oczu odbija się na rzęsach i powiekach, powiększając oko i podkreślając unikalny blask, emanujący z oczu każdej kobiety.
Oczy brązowe - Black Diamond
Oczy zielone - Black Emerald
Oczy niebieskie - Dark Sapphire
Oczy piwne - Black Amethyst
Do kompletu można dopasować też potrójne cienie do powiek Color Appeal Quad Pro.
3. Liquid Effect Pencil - Max Factor
Nowa kredka do oczu, która daje efekt płynnego eyelinera.Z jednej strony zakończona jest jak normalny ołówek, a z drugiej ma sztywną gumkę. Kredka Liquid Effect Pencil jest niezwykle miękka, więc bardzo łatwo ją rozprowadzić. Do tego długo utrzymuje się na powiece. Bardzo wygodne, prawda?
Kredki Max Factor Liquid Effect Pencil dostępne są w następujących odcieniach:
Brown Blaze
Green Glow
Lilac Flame
Silver Spark
Violet Voltage
Black Fire
4. Vichy, Normaderm Anti - Age (Krem przeciwzmarszczkowy zwalczający niedoskonałości skóry)
Wskazania: pierwsze oznaki starzenia oraz niedoskonałości skóry (zmarszczki, rozszerzone pory, błyszczenie, niejednolity koloryt skóry). Podwójne działanie dzięki połączeniu składników aktywnych.
Zwalczanie niedoskonałości:
- LHA - delikatnie złuszcza powierzchnię naskórka, pomaga odblokować zatkane pory, sprzyjając jednocześnie odnowie komórkowej,
- kwas glikolowy - złuszcza naskórek i pobudza jego odnowę.
Pochodna witaminy C - pobudza syntezę kolagenu, aktywuje naturalne złuszczanie naskórka. Reguluje wytwarzanie melaniny ujednolicając koloryt skóry i
rozjaśniając przebarwienia. Działa antyoksydacyjnie.



Przyznam, że na wszystkie te nowości mam chrapkę, jednak z dużym prawdopodobieństwem w mojej kosmetyczce znajdzie się krem Vichy, bo niestety wciąż borykam się z niedoskonałościami, a do tego zaczynają pojawiać się pierwsze zmarszczki, więc opcja 2 w 1 jest kusząca. A Was, co najbardziej kusi?:)

Na problemy- Shea butter.

Dzisiaj kosmetyk, do którego podchodziłam jak pies do jeża i początkowo najmniej przypadł mi do gustu. Mowa o Balsamie z masłem Shea Organique.
 
Mam wersję Len z grejpfrutem. Masło zamknięte jest w metalowym pudełeczku o pojemności 150ml. Stosowanie balsamu daje efekt długotrwałego nawilżenia i odnowy warstwy lipidowej suchej skóry. Masło shea, czyli naturalny olej z masłosza, wpływa pozytywnie na jej ochronę przed szkodliwym działaniem wiatru, niskich temperatur, a także przed promieniowaniem UVB. Ponadto dzięki zawartości witamin A, E, F i bogactwu kwasów tłuszczowych, stymuluje komórki do walki ze starzeniem się, zapobiega przebarwieniom i wypłyca zmarszczki, a także odnawia naskórek, uodparniając go na podrażnienia. Dla wzbogacenia składu, balsam został wzbogacony znanym ze swoich leczniczych właściwości woskiem pszczelim oraz naturalnymi olejami: z awokado, soi i pestek winogron.

Powodem mojej początkowej niechęci do tego specyfiku była jego konsystencja. Masło jest bardzo gęste i zbite, niczym wosk. Powoduje to problemy z nabraniem go. Jednak pod wpływem ciepła dłoni masło powoli topi się, zamieniając się w coś podobnego do olejku, więc nie ma żadnych problemów z rozsmarowaniem go. Ma bardzo intensywny zapach, długo utrzymujący się na skórze. Moja wersja zapachowa średnio przypadła mi do gustu, ale mam ogromną ochotę wypróbować różane i magnoliowe. Wydajność jest dość dobra, małe opakowanie produktu starczy na długo.


Po rozsmarowaniu wchłania się dobrze, jednak zostawia na skórze delikatny film. Polecam je w szczególności posiadaczkom bardzo suchych cer, gdyż kosmetyk jest naprawdę tłusty. Ja nie mam problemów z przesuszoną skórą, jednak znalazłąm do niego inne, idealne zastosowanie: używam masła na skórę łokci, kolan, ust. Świetnie radzi sobie z podrażnionymi łydkami po depilacji. Doprowadził do porządku moje zrogowaciałe pięty i uważam, że na pięty do tej pory nie znalazłam nic lepszego. Po prostu kosmetyk idealny do wszystkiego, taki, który warto mieć. Po mojej początkowej niechęci teraz nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być w mojej łazience. Co więcej- moja mama alergiczka z powodzeniem je stosuje i jest tak samo zadowolona jak ja- kosmetyk jej nie uczulił a wręcz ukoił podrażnioną skórę. Z czystym sumieniem mogę polecić:) I jeszcze skład:


Shrekowy lakier Hean.

Kochane czytelniczki, w najblizszym czasie posty będą pojawiał się rzadziej. Jest to spowodowane moją przeprowadzką i nową pracą, tak naprawdę chwilę czasu, żeby usiąść do komputera i zająć się blogiem mam tylko w weekendy. Dodatkowo krążę między dwoma miastami i dwoma domami, aparat mam w jednym, kosmetyki w jednym i drugim i ciężko mi to ogarnąć jak na razie;) Ale obiecuję, że będę starała się poprawić.
Dzisiaj na tapecie drugi lakier do paznokci, który otrzymała od firmy Hean. Ten jest w modnym "shrekowym", optymistycznym kolorze, nr 495. Właściwości ma te same, co poprzedni lakier, o którym pisałam TUTAJ, dlatego nie będę sie powtarzać. Za to kolor jest super, zresztą zobaczcie same:

Nowość- maskary Virtual.

Ostatnio firmy prześcigają się w nowościach:)
Marka Virtual przygotowała na jesień moje ulubione nowości,czyli maskary. I to aż trzy!
Czego możemy się spodziewać?

Movie Star – efekt wydłużonych i podkręconych rzęs.



Sekret nowej mascary ukryty jest w smukłej, wyprofilowanej szczotce umożliwiającej idealne pokrycie tuszem każdej rzęsy. Specjalnie ułożone różnej długości włoski są szerzej rozstawione, aby ułatwić precyzyjną aplikację tuszu. Dzięki mascarze Movie Star amazing length & curl up rzęsy stają się niesamowicie długie zaś końcówki uwodzicielsko podkręcone. Lekka konsystencja tuszu bogata w wosk ryżowy nie obciąża rzęs. Idealny dla kobiet, które chcą poczuć się jak gwiazda filmowa a mają cienkie, krótkie oraz delikatne rzęsy.

Spectacular Effect – efekt pogrubionych i wydłużonych rzęs.



Spektakularny efekt bez sztucznych rzęs jest możliwy dzięki gęstej szczotce o beczułkowatym kształcie. Mascara Spectacular Effect total volume & length delikatnie pogrubia każdą pojedynczą rzęsę pokrywając ją lśniącą warstwą tuszu. Mikrowłókna zawarte w masie przylegają do rzęs nadając im zaskakującą objętość oraz chroniąc przed uszkodzeniami. Idealny dla kobiet o długich ale rzadkich rzęsach.

Total Black – efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs odpornych na wilgoć.


Maksymalnie wydłużone, gęste rzęsy w najgłębszym odcieniu czerni? Wystarczy dwukrotnie pomalować rzęsy tuszem Total Black waterproof & long & volume z formułą opartą na czystym ekstrakcie węglowym. Dodatek naturalnych wosków nadaje rzęsom sprężystość oraz zapobiega osypywaniu się tuszu. Duża, szeroka szczotka zwężająca się na końcu pozwala na łatwe nałożenie tuszu na rzęsy w kącikach oczu. Idealny dla kobiet z opadającą powieką lub mających problem z łzawieniem oczu. Rzęsy w super rozmiarze – odporne na wilgoć.


Pojemność: 10 ml
Cena rekomendowana: 11,00 zł


Ja najbardziej mam ochotę na maskarę nr 2 - czyli Spectacular Effect . A Wy?