Będąc nadal pod urokiem tanich i dobrych kosmetyków polskich, odkryłam bardzo fajną drogerię, gdzie prawie oczy wyszły mi na wierzch. Znalazłam tam mnóstwo nieznanych mi wcześniej kosmetyków Flosleku (m.in. cała seria beEco, o ktorej pisałam tutaj), Marion, Celia, Delia, Bielenda i wiele innych. Na pewno nie raz tam wpadnę i nie raz napiszę, co udało mi się upolować.
Niestety z braku funduszy i z braku umiejętności zdecydowania się, co by tu sobie kupić, capnęłam tylko jedną rzecz, a mianowicie Termoaktywny duet dla dłoni firmy lubianej ostatnio przeze mnie: Marion Spa.
Duet ten składa się z dwóch saszetek: w jednej mamy peeling z nauralnymi łupinami z orzecha, a w drugiej kremowe serum z olejkiem ze słodkich migdałów, ekstraktami z cynamonu, imbiru i witaminami E, A, F.
Najpierw peeling.
Co twierdzi producent? Ano twierdzi, że peeling zawiera kompleks rozgrzewający, który ma za zadanie pobudzić krążenie i przyspieszyć wchłanianie składników aktywnych. Złuszcza naskórek, zmiękcza zrogowacenia, nadaje miękkość i gładkość.
Teraz ode mnie: peeling zawiera mnóstwo ostrych drobinek, mimo to jest delikatny.
Pachnie jak...pierniki:) Jest go 8g, mnie spokojnie starczył na dwa razy. Faktycznie pozostawia gładziutką skórę, dobrze się spłukuje, jest przyjemny w użyciu.Nie zauważyłam natomiast efektu rozgrzewającego.
Serum: producent obiecuje regeneracje i wygładzenie suchej skóry, a specjalna receptura pozostawia na dłoniach ochronny film. Cynamon i imbir działają antyseptycznie i rozgrzewająco. Witaminy likwidują szorstkość i utrzymują prawidłowe nawilżenie.
W mojej opinii serum z tego duetu wypada odrobinkę gorzej. Pachnie cudownie- jeszcze lepsze pierniki. Natomiast wchłania się szybko i nie pozostawia w mojej ocenie żadnego filmu- co dla mnie jest wadą, bo oczekuję od serum lepszego nawilżenia, a ono nawilża na poziomie kremu do rąk. Natomiast faktycznie skóra jest jedwabiście gładka i pachnie jeszcze bardzo długo. W opakowaniu jest 5ml - starcza na jedną porządną aplikację i trochę, albo na dwie mniejsze.
Duet kosztował mnie 2,50zł. Połączenie zapachu, działania i ceny sprawia, że na pewno jeszcze kupię nie raz i na pewno wypróbuję inne saszetkowe produkty Marion.
Pages
Dobre, bo polskie.
Mam słabość do polskich produktów. Wielokrotnie się przekonałam, że nasze rodzime firmy mają bardzo dobre jakościowo kosmetyki i zazwyczaj cenę też mają bardzo dobrą:-)
Ostatnio buszując po małych drogeriach natknęłam się na produkty firmy Marion. Przyznam szczerze, że wcześniej miałam tylko maskę do włosów, która była zwyczajna jak każda inna, także niewiele o produktach tej firmy wiedziałam. Dodatkowo ich słaba promocja oraz niska dostępność sprawiają, że mało kto zna te kosmetyki. Są prawie niszowe:) A to błąd, bo mają ciekawa ofertę.
Wypatrzyłam mianowicie maseczki Marion SPA do twarzy, w wygodnych opakowaniach z pompką. Prawda, że świetny pomysł? Maseczek są cztery rodzaje: nawilżająca z algami, energizująca bursztynem, rozświetlająca z perłą i wygładzająca z kawiorem. Zdecydowałam się na błyskawiczne rozświetlenie za, uwaga, całe 7,40zł!
Składniki aktywne:
Wyciąg z perły - rozjaśnia i odżywia skórę, Pochłania szkodlwe promieniowanie słoneczne, działa jak naturalny filtr UV.
Alantoina- przyspiesza odnowę uszkodzonego naskórka, zapewnia optymalne nawilżenie, łagodzi podrażnienia, wygładza skórę.
Kolagen- napina skórę, poprawia jej sprężystość , idealnie nawilża.
Oliwa z oliwek- jest naturalnym filtrem Uv, odświeża i regeneruje skórę.
Co obiecuje producent? Otóż obiecuje poprawienie kondycji skóry twarzy, nawilżenie,miękką, jedwabistą i rozświetloną.
hm...tyle teorii a jak jest w praktyce?
Maseczka, jak na maseczke, jest dość rzadka, bardziej przypomina krem. Ma jasnoróżowy kolor i ślicznie pachnie.
Nakładanie na twarz jest proste i przyjemne. Czułam się fajnie zrelaksowana i moja skóra wyglądała na wygładzoną i jakby bardziej wypoczętą. Rozświetlenia nie zarejestrowałam. Minusem jest natomiast zbyt lekka konsystencja, maseczka w minutę się wchłonęła. Ale mimo to moją mieszaną cerę nawilżyła dostatecznie. Za taką cenę warto spróbować.
Pobuszowałam trochę w internecie i znalazłam również serum do twarzy z tej samej serii:
Znalazłam też jednorazowy zestaw do samodzielnego wykonania sobie wieczorku SPA w domu, składający się z peelingu, serum i maseczki właśnie:
Uważam, że jest to świetny pomysł! Tylko dlaczego tego nigdzie nie ma?!
*fot. dolinakremowa.pl
Ostatnio buszując po małych drogeriach natknęłam się na produkty firmy Marion. Przyznam szczerze, że wcześniej miałam tylko maskę do włosów, która była zwyczajna jak każda inna, także niewiele o produktach tej firmy wiedziałam. Dodatkowo ich słaba promocja oraz niska dostępność sprawiają, że mało kto zna te kosmetyki. Są prawie niszowe:) A to błąd, bo mają ciekawa ofertę.
Wypatrzyłam mianowicie maseczki Marion SPA do twarzy, w wygodnych opakowaniach z pompką. Prawda, że świetny pomysł? Maseczek są cztery rodzaje: nawilżająca z algami, energizująca bursztynem, rozświetlająca z perłą i wygładzająca z kawiorem. Zdecydowałam się na błyskawiczne rozświetlenie za, uwaga, całe 7,40zł!
Składniki aktywne:
Wyciąg z perły - rozjaśnia i odżywia skórę, Pochłania szkodlwe promieniowanie słoneczne, działa jak naturalny filtr UV.
Alantoina- przyspiesza odnowę uszkodzonego naskórka, zapewnia optymalne nawilżenie, łagodzi podrażnienia, wygładza skórę.
Kolagen- napina skórę, poprawia jej sprężystość , idealnie nawilża.
Oliwa z oliwek- jest naturalnym filtrem Uv, odświeża i regeneruje skórę.
Co obiecuje producent? Otóż obiecuje poprawienie kondycji skóry twarzy, nawilżenie,miękką, jedwabistą i rozświetloną.
hm...tyle teorii a jak jest w praktyce?
Maseczka, jak na maseczke, jest dość rzadka, bardziej przypomina krem. Ma jasnoróżowy kolor i ślicznie pachnie.
Nakładanie na twarz jest proste i przyjemne. Czułam się fajnie zrelaksowana i moja skóra wyglądała na wygładzoną i jakby bardziej wypoczętą. Rozświetlenia nie zarejestrowałam. Minusem jest natomiast zbyt lekka konsystencja, maseczka w minutę się wchłonęła. Ale mimo to moją mieszaną cerę nawilżyła dostatecznie. Za taką cenę warto spróbować.
Pobuszowałam trochę w internecie i znalazłam również serum do twarzy z tej samej serii:
Znalazłam też jednorazowy zestaw do samodzielnego wykonania sobie wieczorku SPA w domu, składający się z peelingu, serum i maseczki właśnie:
Uważam, że jest to świetny pomysł! Tylko dlaczego tego nigdzie nie ma?!
*fot. dolinakremowa.pl
Be ECO!
Zmienił się znów wygląd bloga, bo ja już niecierpliwie przebieram nogami, czekając na wiosnę. Z tej okazji też zielono kojarząca się notka.
Ostatnio modne są kosmetyki organiczne, naturalne, ekologiczne.
Ale co to tak naprawdę oznacza?
Przede wszystkim nie dajmy się nabrać. Kosmetyki naturalne z założenia powinny zawierać składniki pochodzenia organicznego, mało przetworzone, bez chemicznych substancji, parabenów itp. Takie kosmetyki oznaczone są certyfikatami.
Tak naprawdę bardzo mało producentów spełnia warunki narzucone przez organizację nadające certyfikaty.
Taka najbardziej znaną organizcją, przynajmniej w Polsce, jest EcoCert. A jakie to warunki?
Znakiem "ekologiczne i biologiczne kosmetyki" mogą być oznakowane produkty, w których ilść stosowanych surowców pochodzenia naturalnego wynosi przynajmniej 95%, z których również przynajmniej 95% musi pochodzić z upraw biologicznych.
Określeniem "biologiczny kosmetyk" są opatrzone produkty, których surowce naturalne pochodzące z biologicznych upraw stanowią przanajmniej 50%. Pozostałe kryteria stosowane przy kontroli obu klas produktów:
Określeniem "biologiczny kosmetyk" są opatrzone produkty, których surowce naturalne pochodzące z biologicznych upraw stanowią przanajmniej 50%. Pozostałe kryteria stosowane przy kontroli obu klas produktów:
- zakaz stosowania surowców (roślinnych, jak i zwierzęcych) modyfikowanych genetycznie
- surowce pochodzenia zwierzęcego uzyskiwane tylko ze zwierząt żywych (np.mleko, miód)
- zakaz testowania produktu końcowego na zwierzętach
- rezygnacja z syntetycznych substancji zapachowych i barwiących
- zakaz stosowania sztucznych tłuszczy, olejów, silikonów, parafiny i innych substancji uzyskiwanych przy destylacji ropy naftowej
- emulgatory PEG są zabronione
- jako konserwanty dozwolone są m. in. następujące substancje: kwas benzoesowy, kwas mrówkowy, kwas sorbinowy, salicylowy i ich sole
- w celu odkażenia surowców do produkcji kosmetyku, jak i produktu końcowego, rezygnacja z radioaktywnego naświetlania.
Tyle tytułem wstępu, bo tak naprawdę chciałam Wam przedstawić kosmetyki naszej rodzimej, niedrogiej marki, posiadające właśnie ten certyfikat. Mianowicie jest to linia kosmetyków beEco marki Flos-lek.
Kosmetyki beECO są ekologiczne, ponieważ surowce naturalne, które weszły w ich skład pochodzą z ekologicznych upraw, bez stosowania nawozów sztucznych. Przykładowo w kremie do twarzy 98,87% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego, a 67,14% wszystkich składników pochodzi z certyfikowanych upraw organicznych. Receptury kosmetyków beECO, są oparte na wyciągach unikalnych ziół alpejskich. , które w połączeniu z organicznie certyfikowanymi olejami z oliwek, makadamii i jojoby, natłuszczają i chronią skórę przed utratą wilgoci. Ponadto kosmetyki zawierają dodatkowe składniki, takie jak: organiczne masło Shea czy ekstrakt z aloesu, które łagodzą podrażnienia.
W skład serii wchodzą:
Krem na dzień głęboko nawilżający
Krem na noc odbudowująco- naprawczy
Krem pod oczy, na dekolt i szyję
Maseczka relaksująco- upiększająca likwidująca oznaki zmęczenia
Peeling solny z oliwą z oliwek
Masło do ciała nawilżająco- regenerujące
Przykładowy skład (krem na dzień):
Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Tricaprylin, Butyrospermum Parkii Butter*, Cetearyl Wheat Straw Glycosides, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Olea Europaea Fruit Oil*, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Galactoarabinan, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Glyceryl Stearate Citrate, Squalane, Propanediol, Glycerin, Aqua, Buddleja Davidii Extract*, Thymus Vulgaris Flower\Leaf Extract*, Salvia Sclarea Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Cera Alba*, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Benzoic Acid.* składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych
Ceny jak to Flos-lek, bardzo zachęcające, 30-40zł. Jedyny minus- kosmetyki są bardzo trudno dostępne. Wiem, że Superpharm od niedawna ma w swojej ofercie tę firmę, więc jak tylko dorwę, to na pewno kupię, szczególnie kuszą mnie produkty do ciała.
A Wy co sądzicie o kosmetykach organicznych? *wszystkie zdjęcią pochodzą ze strony www.floslek.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)